sobota, 14 grudnia 2013

Koniec

Przepraszam za błędy. Nie miałam weny, więc rozdział wyszedł taki sobie. Tak więc to koniec mojego opowiadania. :(


Chris.

Stałem i patrzyłem się na odjeżdżające volvo, wraz z miłością mojego życia. Słone łzy spływały po moich policzkach, choć wcale ich nie chciałem. Nie byłem zrozpaczony, tylko wściekły do granic możliwości. Wszystko dookoła spowijała gęsta, jak zupa mgła. Czułem jak magiczna siła rządzi moim ciałem. Próbowałem się jej oprzeć, ale nie mogłem. Najchętniej urwałbym głowę ,,narzeczonemu” Megan. Wiec, dlaczego tego nie zrobiłem? Odpowiedź jest prosta. Nie mogłem się w ogóle ruszyć. I do tego te cholerne łzy! Co się ze mną dzieje?! Spróbowałem ruszyć nogą nic. Spróbowałem ruszyć ręką nic. Spróbowałem ruszyć palcem też nic. Czułem się jakbym tam zamarzł na dobre. Jedyne, po czym mogłem stwierdzić, że jednak się tak nie stało, to coraz więcej wody spływającej po mojej twarzy. Miałem wrażenie, że nie kontroluję swojego ciała.

Jestem twardym facetem, a tu takie coś! Co Megan sobie o mnie pomyślała?! Pewnie, że jestem jakimś mięczakiem. Ale wcale tak nie było… Gdyby nie to ,,coś” to ten gościu już by leżał martwy i brudziłby swoją krwią chodnik.
Przed oczami znów pojawił mi się drwiący obraz twarzy Megan. Co się z nią stało? I dlaczego zachowała się tak względem mnie? Tyle pytań bez odpowiedzi.
I do tego ten skretyniały Gabriel. Jak ja go dorwę… Uśmiechnąłem się na myśl o torturowaniu go. Nie zabiję go od razu, tylko trochę pomęczę.

Ale najpierw muszę się jakoś ruszyć. Czemu zakazałem iść Biance ze sobą? Teraz przynajmniej by mnie uwolniła, a nie umartwiałaby się w domu.

Nagle w moje nozdrza wdarł się delikatny zapach lilii. Zza drzewa wyłoniła się obca mi kobieta. Wyglądała na około dwudziestolatkę. Miała jasne blond włosy, w tym świetle wyglądające na platynowe. Jej chabrowe oczy przyglądały mi się z zaciekawieniem. Zaczęła iść powoli w moją stronę. Obcasy wystukiwały głośny rytm, a czerwona sukienka falowała na wietrze. Patrzyłem się na nią jak zaczarowany. Emanowała dobrem. Wiedziałem to, bo posiadałem dar wyczuwania intencji drugiej osoby. Wyglądała tak znajomo i to wyczuwalne dobro też nie było mi obce… A co jeżeli to jakaś przykrywka i chce mnie zabić? Ta myśl echem odbijała się w mojej głowie.
Chwyciła moją twarz w swoje ręce i wypowiedziała nieznane mi słowo. Poczułem wewnętrzne ciepło i łaskotanie w brzuchu. Zachłysnąłem się powietrzem i upadłem na kolana. Potok łez od razu się zatrzymał. Oddychałem głęboko. Nieznajoma ukucnęła obok mnie ze szczerym uśmiechem. Spojrzałem się na nią zdezorientowany.

-Kim ty jesteś?- tylko tyle udało mi się wychrypieć. Odkaszlnąłem. Moje całe ciało było zdrętwiałe i obolałe.

-Siostrą Megan- w moich oczach dało się teraz ujrzeć zdziwienie. To nie możliwe.

-Co? - zapytałem się z niedowierzaniem.

-Siostrą Megan. Powtórzyć to jeszcze raz?- jej twarz wyrażała znudzenie.

-Ale jak to możliwe? Powinnaś być martwa i gryźć kwiatki od spodu- uniosłem brew i spojrzałem się na nią, jak na jakiegoś dziwoląga. Może jest zombie? No muszę przyznać, że nie była brzydka, jak przystało na nich. Uśmiechnąłem się szeroko.

-Nie nie jestem zombie. Jestem w stu procentach żywa- uśmiechnęła się do mnie ironicznie i wstała, a ja wraz nią. Czyżby czytała mi w myślach?

-Chodźmy na kawę, to ci wszystko wyjaśnię.

-No proszę. Nawet nie poznałem twojego imienia, a ty już zapraszasz mnie na randkę- spojrzała się na mnie oburzona.

-Mam na imię Alice i to nie będzie żadna randka- wysyczała mi w twarz.

-Nie byłbym tego taki pewien- uniosłem niezauważalnie jedynie kącik ust.

-Chcesz uratować Megan, czy nie?!- uhuh teraz to dopiero się wściekła. Nagle dziewczyna odwróciła się napięcie i zaczęła iść przed siebie. Podbiegłem do niej, bo znajdowała się już spory kawałek ode mnie.

-Ej nie wkurzaj się, to chyba oczywiste, ze chcę ją uratować- zwróciłem się do niej.

-Jak tak bardzo tego chcesz, to zamknij się i chodź ze mną na tą cholerną kawę- pociągnęła mnie za rękę, do kawiarenki na rogu. I tak spędziliśmy dobre dwie godziny na rozmowie. Okazało się, że ma genialny plan.

Megan.


-Jak wyobrażasz sobie nasz ślub ślicznotko?- Gabriel musnął ustami moją szyje, pochylając się. Następnie kucnął przy fotelu, na którym siedziałam i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Na pewno nie chcę żeby był cukierkowaty- odparłam z niechęcią. Odrzuciłam kolejne czasopismo o ślubach i założyłam nogę na nogę. To wszystko było takie nudne… Całe te dekoracje, suknie, ciasta, nie miałam do tego głowy. Gabriel też mnie zaczynał denerwować. Na każdym kroku ,,ślinił się do mnie’’ i robił ,,maślane oczy’’. Ale jakoś nie umiałam mu się sprzeciwić. Tak jakby wewnętrzna siła mnie powstrzymywała… Okazało się jeszcze, że jest jednym z tych staroświeckich mężczyzn i uważa, że do ślubu powinnam zachować czystość. Nie przeszkadzało mi to, właściwie wszystko było mi obojętne. Cały świat zmienił kolor na szary. Żadnych emocji… Gabriel uważa, że taka powinnam być, a ja oczywiście się z nim zgadzam.
Nagle usłyszałam wybuch ogromnej skali. Nasi ludzie zaczęli się wydzierać w niebo głosy. Gabriel natychmiast pobiegł sprawdzić, co się dzieję, a ja wraz z nim. Nie wierzyłam w to, co zobaczyłam. Miliony magów i cieni atakujących naszych żołnierzy. Byłam taka zszokowana, że nie zauważyłam jak ktoś zaatakował mnie od tyłu. Zaczęłam się szarpać, ale to było na nic. Została na mnie założona pieczęć, która blokowała moją magię, a do tego napastnik był zbyt silny.

-Ćśśś. Megan to ja. Przestań się szarpać- rozpoznałam ten głos od razu. Zamarłam. Co ten idiota Chris tu robi?! Moją kapitulację uznał za przyjazny gest, więc mnie przytulił. Natychmiast wyjęłam scyzoryk i wbiłam mu go w plecy. Jęknął i odsunął się ode mnie. Następnie wzięłam sztylet ze stołu.
-Nie zrozumiałeś, kiedy powiedziałam żebyś się odczepił- wyszeptałam słodko i zagryzłam dolną wargę podniecona śmiercią, która siała zniszczenie w moim i Gabriela zamku. Spojrzał się na mnie twardo.

-Idziemy do domu Megan.

-Ja nigdzie się nie wybieram- uśmiechnęłam się ironicznie.

-Na pewno nie siostrzyczko?- To niewiarygodne… Jak ona się tu znalazła, powinna być martwa. Właściwie wszystko jest możliwe. Przykład można pokazać na mnie. Roześmiałam się złowrogo.

-Myślicie, że w dwójkę mnie pokonacie?- prychnęłam.- Nie wiecie, jaką moc teraz posiadam.

-A, co jeżeli będzie nas czwórka?

-Co?- zapytałam głupio. Do pokoju weszły dwie zakapturzone osoby. Okazało się, że są to królowie krain Shadost i Malight. Czyli mój tata i ojciec Chrisa. Uśmiechnęłam się zwycięsko, wygraną mam w kieszeni. Już po nich… Skupiłam się na chwilę i założona na mnie blokada pękła jak banka mydlana.

-Kateres!- wykrzyknęłam. Zaklęcie śmierci popłynęło błyskawicznie czarnym światłem w stronę Chrisa, ale mój ojciec je zatrzymał i zniszczył. Fajnie, będę mieć jeszcze trochę zabawy za nim ich zabiję. Użyłam magii i rzuciłam dziesięcioma sztyletami w moją ukochaną siostrunię. Zrobiła zgrabny unik i odwdzięczyła się zaklęciem, które i tak mi nic nie zrobiło. Zostałam przygwożdżona do ściany przez Nicolausa, ale natychmiast go odrzuciłam na przeciwległą ścianę. Wszyscy na raz zaczęli na mnie napierać. Ale ja się nie dawałam. Doznawali więcej ran ode mnie. Nagle przez tłum walczących dostrzegłam Gabriela uciekającego z zamku. Spojrzałam się na niego zszokowana. No proszę, a on ponoć chciał ze mną brać ślub. Lecz nie zaszedł za daleko James rzucił na niego zaklęcie zatrzymania, przez które nie mógł się ruszać i iskrzył się zielonym światłem. Wystarczyło jedno zdanie mojego przyszłego męża ,, Megan pomóż mi’’ i zaatakowałam Jamesa. Nie wiedziałam, dlaczego to robię, ale nie mogłam się temu oprzeć. Król magów spojrzał się na mnie zszokowany. Zaczęliśmy toczyć między sobą pojedynek. Jak przez mgłę słyszałam, co mówi.

-On zagnieździł w niej demona. Widziałem to w jej oczach. Zostało jej kilka minut do póki on jej do końca nie pochłonie. Musicie zabić Gabriela. Bo tylko dzięki pokonaniu jego stwórcy możemy go na zawsze unicestwić. Inaczej Megan zginie w okrutny sposób - wrzasnął James. Ale mnie to nie obchodziło, dla mnie było tylko ważne zabijanie. Śmierć, śmierć, śmierć!!! Coraz bardziej huczało mi w głowie. Z moich oczu, nosa i ust zaczęła cieknąć krew. Zachwiałam się i prawie się przewróciłam gdyby nie Alice. Wzięła moją głowę i ułożyła ją sobie na kolanach.

-Zaraz wszystko wróci do normy Megan- zaczęła cicho szeptać. Przez czerwoną mgłę zobaczyłam, jak martwy Gabriel ląduje na ziemi, A Chris ze zwycięską miną stoi nad nim. W tej chwili zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Całe moje ciało ogarnął przerażający ból, wręcz palący. To było gorsze od przemiany w hybrydę. Wolałabym umrzeć niż to znosić. Zobaczyłam jak z moich ust wydobywa się czarny obłok dymu, który był demonem. Zapiszczał przeraźliwie i wyparował. Nagle całe moje ciało odprężyło się, jakby pozbyło się niechcianego pasożyta. Odetchnęłam głęboko. I uchyliłam powieki. Zobaczyłam nade mną Alice, Jamesa, Klausa i Chrisa. Wszyscy wpatrywali się we mnie zmartwieni.

-Jak się czujesz?- Chris odgarnął mi zabłąkany kosmyk z czoła.

-Co to było-wychrypiałam.

-Gabriel stworzył i wpuścił do twojego ciała demona, aby móc przejąć nad tobą kontrolę. Następnie chciał, aby on przejął twoje umiejętności, a później planował go wpuścić w swoje ciało żeby być najpotężniejszym pól magiem pól cieniem na świecie. Prawie mu się to udało. Pewnie też się zastanawiasz, co tu robią cienie. No, więc Nicolaus chciał śmierci Gabriela, więc nam pomógł przy okazji cię uratować- moja siostra odpowiedziała mi całą historię.

-Jak to możliwe, że ty żyjesz do cholery?!- teraz do mnie, dotarło, że ona tak naprawdę tu jest. Usiadłam szybko, tak, aż mi się zakręciło w głowie.

-Ej. Uspokój się siostrzyczko, bo sobie krzywdę zrobisz- uśmiechnęła się do mnie.- Gabriel chciał Cię wcześniej ściągnąć do ciebie. Skorzystał, zatem z zaklęcia przywołania. Potrzebna mu była tylko sól i jeden twój włos. Ale przez przypadek wziął mój. Kiedy odprawiał to zaklęcie przyłączyłam się do niego w zaświacie. I tak o to jestem. Mam nadzieję, że się cieszysz, że wróciłam…- Rzuciłam się w jej ramiona i przytuliłam mocno. Jak ja za nią tęskniłam! Słone łzy szczęścia zaczęły spływać po moich policzkach. Nie mogłam uwierzyć, że mam ją znów w ramionach.

-Kocham cię.

-Ja ciebie też.

-Łeee a mnie to już nikt nie kocha…- wtrącił swoje trzy grosze Chris.

-Ja cię kocham idioto- powiedziałam. Cień odciągnął mnie od mojej siostry, pomógł mi wstać, a następnie mnie pocałował. Dopiero teraz zrozumiałam, że obok nas stoją nasi ojcowie. Natychmiast przerwałam tą piękną chwilę i odwróciłam się do nich.

-Tak wiem. Nie wolno wiązać się z nie swoją rasą i że za zdradę narodu grozi śmierć. Ale równie dobrze możecie mnie teraz zabić, bo bez niego nie chcę żyć- Królowie światów wymienili między sobą spojrzenia.

-Ja czuję to samo, co Megan. Możecie mnie teraz zabić, bo bez niej nie mogę żyć.

-Hmmm rozmawialiśmy już o tym- zaczął Nicolaus. Teraz wszystko zależy od nich. Jeżeli nas rozdzielą to umrę z tęsknoty.

-I postanowiliśmy jednogłośnie- James zrobił pauzę.

-Powiedźcie w końcu- warknęłam w ich stronę. Wolałabym już wiedzieć niż stać spięta i mieć głupią nadzieję. Wiedziałam, że nie pozwolą nam być razem, jeszcze nigdy się nie zdarzył taki przypadek. Chris objął mnie ramieniem, w ramach pocieszenia.

-Pozwolimy wam być razem. Ten związek, później też ślub zażegna konflikt miedzy naszymi rodami, co nam wyjdzie na dobre, o czym później się przekonacie-rzekł Nicolas. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Nie pamiętam żebym kiedyś była aż w takim szoku.

-Mówi prawdę. Przez tą całą wyprawę, jaką tu odbyliśmy, doszliśmy do wniosku, że trzeba skończyć walkę miedzy naszymi światami i pozwolić wam być razem- James uśmiechnął się do mnie ciepło, a wokół jego oczu pojawiły się ledwo widoczne zmarszczki. Stałam tam jak słup soli, a Chris nie mógł oderwać ode mnie wzroku.

-Okej niech nasze gołąbeczki sobie porozmawiają i wszystko wyjaśnią- powiedziała Alice. Po chwili zostałam sam na sam z cieniem. Odwróciłam się do niego.

-Przepraszam, że tak cię traktowałam, ja nie wiem, co powiedzieć-Chris mnie przytulił.

-To nie byłaś ty Megan. Wszystko jest już w porządku-pocałował mnie w głowę. Spokój przepłynął przez moje ciało. Przy nim czułam się bezpieczna i wiedziałam, że żadne niebezpieczeństwo mi nie grozi. Spojrzałam ponad ramieniem ukochanego w lustro. Moje oczy zmieniły się. Zamiast czerwonych cętek pojawiły się na ich miejsce srebrne.

-Co się stało z moimi oczami?- zapytałam cicho.

-To były oczy demona, wraz z opuszczeniem cię krwawe ślady zniknęły.

-Ale na ich miejsce pojawiły się srebrne cętki. Gabriel nie miał żadnych po przemianie.

-Nie mam pojęcia. Jesteś pierwsza z tego gatunku, więc wątpię czy ktoś by wiedział- odsunęłam się od niego i spojrzałam mu głęboko w oczy.

-Przeszkadza ci to?

-Co?

-Że jestem hybrydą. Nie jestem już czystej krwi…

-Co ty mówisz Megan? Jakby czystość krwi, czy gatunek miał by dla mnie jakieś znaczenie. Dla mnie liczy się, jaka jesteś w środku. Więc przestań już gadać głupoty. Teraz ja mam pytanie- spojrzałam się na niego zainteresowana.

-Pytaj.

-Czy na pewno chcesz ze mną być? Jeżeli oni chcą złączyć narody, to prędzej czy później musimy wziąć ślub- jego mina wyrażała zawstydzenie.

-Ryzykowałam dla ciebie życie, więc to chyba oczywiste, że chcę z tobą być. Ale wszystko zależy od tego czy ty chcesz…

-Megan, nigdy nikogo tak nie kochałem. Bez ciebie moje życie byłoby puste i pozbawione emocji. Teraz ono dopiero, nabiera barw… Nie, cofam to, co powiedziałem, bo brzmi to jak z jakiegoś taniego romansidła. Kocham cię, Tylko tyle mam do powiedzenia- wyciągnął sztylet z mojej ręki, rzucił go na ziemie i mnie pocałował. Oddaliśmy w ten pocałunek całą swoją tęsknotę. Przyjemne ciepło rozlało się po całym moim ciele. Cicho westchnęłam. Teraz już wszystko musiało się dobrze ułożyć. Najważniejsze, że mam jego.

14 komentarzy:

  1. Wszyscy kochają Chris, przynajmniej ja <3 Ja tam chętnie umówiła się z nim na kawę :D Rozdział cudo! Zapraszam na mojego nowego bloga:http://wojnasmokow.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny ! Wręcz zajebisty ! *.* Tylko szkoda, że już kończysz ;cc /D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to już koniec. Uwielbiałam to opowiadanie.
    Rozdział bardzo fajny, ale jednak czuję jakiś niedosyt.
    Jakby nie straszyło mi tego. :)
    Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz drugą część tego opowiadania.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Stop, stop, stop! Ej, nie wolno tak kłamać! Brak weny? Taaaa... jasne.. To jakim cudem to tutaj jest? No ale czemu koniec? No weź napisz jeszcze chociaż dwa rozdziały.. Tak bardzo ładnie proszę..

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że to koniec! Zyczę kolejnych opowiadań!
    Zapraszam na NN do Sb!
    http://druganaturaannie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że to już koniec. Tak fajnie się czytało Twoje opowiadanie. Mam nadzieję, że już niedługo zaczniesz pisać kolejne. Liczę na to.
    Zapraszam do mnie na nowy rozdziały.
    Wesołych Świąt Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Brak weny ? Chyba kpisz !
    Rozdział jest świetny, tylko zabrakło mi dokładniejszego opisu śmierci Gabriela + było kilka błędzików, ale co tam ;)

    Zapraszam do siebie ;*
    http://hsdsintvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy rodzice oznajmili mi, że mam wyjść za syna ich przyjaciół, byłam wściekła.
    Lucas był ostatnią osobą, z którą chciałabym dzielić życie.
    Na Boga on był dziesięć lat starszy!

    Serdecznie zapraszam na historię inną niż wszystkie. :)

    troche--milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz co? Szczerze to nie miałbym nic przeciwko gdybyś zaczęła pisać coś nowego, bo całkiem nieźle ci szło, a warto żebyś się stale polepszała :D

    BTW. Nie pisałem komenta do tego rozdziału? To bardzo dziwne :) W każdym bądź razie piszę go trochę po czasie. Ale mniejsza. Całą historia bardzo mi się podobała, ale niestety widać, że chciałaś szybko zakończyć. Wątek nagle się urywa i kończy się w momencie, gdy jeszcze w poprzednim rozdziale była akcja. W ogóle akcji nie zwolniłaś, ale wiem dlaczego. Chciałaś szybko, a to dlatego, żę nie miałaś pomysłu. Mam dla ciebie pewną radę. Sorka, że to tutaj wkleję, ale nie chce mi się pisać dwa razy tego samego. Mam nadzieję, że w ogóle to przeczytasz :D

    Trzeba sobie pisanie planować. Ja np. gdy zaczynałem pisać powieść, czy raczej bloga, to nie zaczynałem pisać od razu, gdy miałem pomysł tylko najpierw doskonaliłem szkielet fabuły. Załóżmy taką sytuację. Ktoś wymyślił historię, że w świecie stworzonym w stylu steampunk jest wielka megakorporacja, która posiada wyłączność na produkcję pary, która jest źródłem zasilania. Posiada też coś w rodzaju sporej organizacji paramilitarnej. Generalnie posiada władzę większą niż rząd. Ludziom generalnie się to nie podoba, bo na energię są nałożone gigantyczne opłaty, a przy okazji są oni nękani przez tą organizację i żyją w slumsach, bo bogatsze dzielnice są zarezerwowane dla bogaczy. W takim świecie żyje nasz bohater. W wypadku samochodowym stracił nogę, rękę i ma poparzenia trzeciego stopnia na niemal całym ciele oprócz twarzy. Do szpitala przychodzi w odwiedziny przedstawiciel owej megakorporacji. Bohater jest postawiony przed wyborem. Albo będzie do końca życia żył na wózku, albo weźmie udział w ich eksperymencie i być może odzyska sprawność. Wybór był chyba oczywisty. Przeszedł eksperyment pomyślnie i został czymś w rodzaju cyborga. Później okazało się, że więcej ludzi jest cyborgami tak jak on i wchodzą oni w skład nowego oddziału paramilitarnego. Są tam same cyborgi, maszyny, itd. Generalnie bohater po pewnym czasie ucieka z owej organizacji i zyskuje pełną wolność nad swoim wyborem. Zaczyna walczyć z ową megakorporacją, przy czym pomagają mu inni ludzie, z którymi zaprzyjaźnia się w czasie trwania akcji. No i cóż. To by było na tyle z opowieści. Taki pomysł jest niezły, ale gdy się go przeczyta drugi raz to widać pewne nieścisłości czy inspiracje innymi książkami, czy filmami, np. Robocop. No tutaj nie da się ukryć tej inspiracji :) No ale nie o to chodzi. To jest jedynie szkielet fabuły, który gó*no znaczy, bez przeproszenia. Jeśli teraz zaczęlibyśmy pisać to tak zwana wena skończyła by się przy 4, max 6 rozdziale. Wiem co mówię, bo sam tak wielokrotnie pisałem i znam wielu ludzi, którzy mieli identyczną sytuację. Trzeba najpierw udoskonalić fabułę. Założyć jakiś zeszyt, rozpisywać postaci: jak one wyglądają, jak się ubierają, jacy są, jaka jest ich historia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzeba wymyślić jak się spotkają z bohaterem, z kim będą walczyć, jaką bronią czy siłą będzie dysponował bohater główny, jak wyglądają przeciwnicy. Należy rozbudować główną linię fabularną. Ale nawet jak to zrobimy to nie należy jeszcze pisać. Najpierw trzeba rozdzielić historię na etapy. Według mojego wzoru są etapy cztery: 1- początek fabuły. U mnie to były rozdziały od prologu do 4-tego. 2 - rozwinięcie, czyli rozbudowa fabuły, czas na poznanie bohaterów, zbudowanie napięcia, itd. U mnie to były rozdziały 5 - 8. 3 etap to akcja właściwa, czyli czas na walki, zwroty akcji, itd. U mnie to rozdziały 9 - 24. Ostatni, 4 etap to zakończenie akcji, czyli punkt kulminacyjny i rozwiązanie akcji, albo zwrot akcji. U mnie to rozdziały 25 - 30. Tak się to przedstawiało u mnie. TEraz nadszedł czas na wymyślanie fabuł rozdziału po rozdziale. Najlepiej sprawdza się wymyślanie fabuły z rozdziału na rozdział, bo wtedy mamy pewną wolność i możemy wymyślać nowe postaci i wprowadzać nowe sceny, a linia fabularna jest elastyczna i można ją zmieniać. DOpiero wtedy można pisać :) Ja tak zrobiłem i nigdy nie miałem takiej sytuacji, żebym nie umiał czegoś napisać i zawsze wychodzi mi to tak samo. NIeważne kiedy siądę do pisania. Takie moje zdanie :) pozdro

    Mam nadzieję, że się przyda kiedyś ;)
    wcieniuchwaly.blog.pl
    wcieniuchwaly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. :)
    Zapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Kooooocham Chrisa! On jest boski!! <33
    i ogólnei szkoda, żę kończysz, ale mam nadzieję na jeszcze jakieśopowiadanie <3
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn po długiej nieobecności :*

    http://love-is-a-winner-storyofdelena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na mojego nowego bloga o TVD. Pojawił sie już prolog. Mam nadzieję, ze skomentujesz :3
    http://to-hell-with-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy