wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 6



 Przepraszam Was za tak długa przerwę w pisaniu. Dzisiejszy rozdział będzie dłuży, takie małe wynagrodzenie. Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga. Podoba Wam się? Jest on zrobiony przezhttp://www.trouble-is-coming.blogspot.com/ Bardzo dziękuje wszystkim za ponad 20 komentarzy pod ostatnim postem i ponad 1000 wejść na mojego bloga. Rozdział dedykuję mojej niecierpliwej przyjaciółce Ani F. Dobra, nie będę tu wam dłużej truła. Zapraszam do czytania.

Pierwsze, co poczułam po przebudzeniu to okropny ból całego ciała. Ręce miałam związane sznurem i przywiązane do sufitu. Z moich nadgarstków powoli sączyła się krew, pokrywając nią całe ubranie, które zmieniło swój kolor na krwistoczerwony. Byłam strasznie wyczerpana. Rzucenie tylu zaklęć w jednym dniu pochłania strasznie, dużo energii. Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że porwali mnie wrogowie naszej rasy. Zaczęłam obmyślać plan ucieczki z przyśpieszonym pulsem i szybko falującą klatką piersiową. Pewnie chcą mnie zabić. Co innego mogliby zemną zrobić? Nie przychodziło mi wtedy nic innego do głowy.                                      
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym przebywałam. Czarna cegła na ścianach, jak i podłodze, naprzeciwko wykonany z ciemnego drewna stół, a na nim lampa zastępująca światło planety niebieskiej ludzi i magów, a po prawej metalowe, masywne drzwi i ten okropny odór zgnilizny.                                                 W kranie Shadost istniało hebanowe słońce, które nie wyglądało jak gwiazda oświetlająca pozostałe dwa wymiary, było ono czarnym pentagramem. Ten pięciokąt gwiaździsty był stosowany w kulcie szatana, czyli cieni, nie sprzyjał pozostałym rasom i dobrym intencją.                
W tym regionie panował mrok. Martwe rośliny i zwierzęta, które rozkładały się na coraz mniejsze części, aż w końcu zamieniały się w proch i niepamięć, natomiast w królestwie panował przepych. W środku budynku dominowało złoto, sztukateria*, bliki*, stiuki*, ornamenty* i iluzjonizm*. Uczyliśmy się tego kiedyś na WOCIE.                                       
Powróciłam myślami do planu mojego ratunku. Może tych lin nie da się rozerwać, ale mogę spróbować skorzystać z czaru, mimo, że jestem bardzo wyczerpana. Nie poddam się tak łatwo!
                                                          
                                                  Narracja trzecio osobowa

Czarnowłosy mężczyzna, ubrany na ten sam kolor, co jego włosy siedział na fotelu w pałacu flirtując z ładną blondynką o błękitnych oczach. Płomienie czerwonego ognia buchały w kominku dając przytulny klimat temu pomieszczeniu, a obrazy w złotych ramach, na których znajdowali się dostojni ludzie poważny. W jej spojrzeniu dało się wyczuć zafascynowanie jego postacią, a on chciał ją tylko wykorzystać, a potem, jak mu się znudzi, rzucić jak resztę kobiet, które się w nim zakochiwały.
-Witaj Chris, witaj Carmen. Synu, znalazłeś sobie kolejną zabaweczkę?- brunet o czarnych oczach z czerwonymi obwódkami i ostrymi rysami twarzy przerwał na chwilę wywód, aby napić się Burbona, którego nalał sobie przed chwilą do szklanki, następnie wznowił wypowiedź.- Nie tak Cię wychowywałem. Powinieneś teraz siedzieć i zajmować się polityką naszego państwa, albo się uczyć- powiedział złowrogo. Para odwróciła się napięcie w stronę Michaela. Miał on na sobie garnitur i czerwony krawat. Kobieta spłoszona przyjściem króla wyszeptała pożegnanie, skłoniła się i skierowała w stronę swojego pokoju.    
-Witaj mój ukochany ojcze. Jak się dzisiaj miewasz?- chłopak blondynki odezwał się ironicznie i nalał sobie szklankę Wiski, wypijając od razu całą jej zawartość. Na twarz jego ojca wstąpiła złość i grymas. Mężczyźni stanęli naprzeciwko siebie. Cień pijący Burbon był o dobre trzydzieści centymetrów niższy od syna.
-Nie chce dzisiaj wszczynać kłótni, więc nie będę tego komentować. Chciałem Ci tylko powiedzieć, że masz się ubrać w garnitur i przyjść do sali balowej, na pokaz.
-Jaki pokaz? A tak, a propos jesteś śmieszny, jeżeli myślisz, że tak się ubiorę- zaśmiał się, rozsiadając się na miękkiej, czerwonej kanapie.
-Najlepszy pokaz w życiu całej naszej historii.  Zetniemy głowę córeczki króla magów i jej macosze. Ahhhh, zapłacze się nam ten biedny James. Wiesz, co później się stanie? Uprzedzę Twoją odpowiedź. Ich królestwo pogrąży się w żałobie, a my w tedy napadniemy na nie i dołączymy do naszego. Genialny jestem. A przy okazji zapłacą za Twoje porwanie. Widzisz, jakiego masz inteligentnego ojca?- zadał pytanie retoryczne, założył rękę na rękę i uśmiechnął się promiennie do syna. On natomiast odpowiedział mu niemrawym uśmiechem. Król wyszedł kierując się w stronę sali balowej. Czarnowłosy siedział z zamyślonym wyrazem twarzy, nie wyglądał, jakby podziwiał plany ojca…
                                                         
                                                                   Megan

Wypowiedziałam chyba z milion zaklęć, ale wszystkie nie działały. Pewnie nałożyli tarczę ochronną, która blokowała moją moc. Próbowałam także uwolnić się innymi sposobami, ale nie miały one żadnych skuteczny rezultatów. Pozostało tylko czekanie na mój koniec. Chyba, że przyjedzie królewicz na białym koniu i uratuje mnie z opresji, niczym swoją księżniczkę. Boże, ja zaczynam bredzić. Może cienie palą jakąś marihuanę i mam odpały? Wszystko jest możliwe. Nigdy nie mów nigdy. Albo brak słońca tak na mnie działa. Poopalałabym się teraz. Jakaś taka blada jestem. Wiem, mam genialny pomysł. Jak przeżyję, to pójdę na solarium, albo nie wyjadę na Hawaje i wezmę kartę kredytową Jennifer! Z rozmyślań wyrwało mnie głośne skrzypnięcie drzwi. Weszło przez nie dwoje strażników. Poznałam to po broni palnej wsadzonej w kabury. Podeszli do mnie, odwiązali, spięli moje ręce kajdankami i trzymając mnie za ramiona wyprowadzili na korytarz, prowadząc w nieznanym mi kierunku. Szliśmy mrocznym korytarzem, a następnie po schodach. Jak się okazało naszym celem była sala balowa. W jednym momęcie się strasznie zszokowałam i zdenerwowałam. Cała sala była wypełniona gapiami w eleganckich strojach. Na samym środku stały dwa stoły, a na jednym z nich leżała moja macocha. Mężczyźni popchnęli mnie w stronę pustej ławy, na którym po chwili położyli mnie i przypięli. Chcą zrobić publiczną egzekucję!!! Zaczęłam ciężko oddychać.  Słyszałam tylko jak wszyscy krzyczą, aby nas zabić. Po chwili wszedł król na taras widokowy i uciszył swój lud.
-Witam cały naród, na tej jakże pięknej uroczystości. Wreszcie nadszedł czas na przejęcie przez nas wszystkich wymiarów i rządzenie całym wszechświatem. Wiem, że cieszycie się razem ze mną. Dobrze, nie będę dłużej przeciągał mojej wypowiedzi. Zaczynamy pokaz!- wszyscy zaczęli bić brawo i gwizdać, oczywiście z wyjątkiem mnie i macochy. Wielki, umięśniony kat podszedł do Jennifer. Spojrzałam ostatni raz w jej błękitne, przestraszone oczy. Słyszałam tylko swój własny oddech.. Z ruchu warg jej ust zdążyłam wyczytać jeszcze trzy słowa ,,przepraszam’’ i ,,kocham Cię’’. Po chwili cień przejechał metalowym ostrzem po jej szyi. Głowa kobiety spadła na ziemię zostawiając krwawy ślad, a tłumy obserwujących tą sytuację zaczęło wiwatować. Pojedyncza, samotna łza spłynęła mi po policzku. Może jej nienawidziłam, ale nie mogłam znieść jej śmierci. Może gdzieś w środku się kochałyśmy, ale nie zdawałyśmy sobie z tego sprawy aż do teraz? Zaczęło zbierać mi się na płacz. Przygryzłam dolną wargę. Nie będę szlochać, nie pokarzę im, że jestem słaba. Mężczyzna podszedł do mnie i zawiesił w powietrzu broń.
-Kocham Cię Chris!- wykrzyczałam głucho w powietrze. Zamknęłam mocno oczy, aby już nigdy się nie obudzić. Głośny świst, ostatnie uderzenie serca, ostatni oddech, ostatnia myśl. Poczułam mocny powiew powietrza. Momentalnie otworzyłam oczy. Ujrzałam Chrisa rozrywającego liny i zrywającego mnie ze stołu z kamienia.
-Synu, co ty robisz?! Zostaniesz ścięty razem z nią!Straż, łapać ich!- jego ojciec zaczął się drzeć w niebo głosy. Wartownicy zaczęli nas atakować. Czarnowłosy rozpoczął walkę, a ja razem z nim.
-Adaros!- wykrzyczałam zaklęcie. Ogarnęło mnie wewnętrzne ciepło, napawając niezwyciężoną energią. Odniosłam wrażenie jakbym znajdowała się w raju. Poczułam bezkresne szczęście. Czerwone błyski wystrzeliły z moich rąk paląc osoby przede mną. Chris spojrzał się na mnie zszokowany. Nagle cienie zaczęły się oglądać panicznie dookoła.
-Użyłem iluzji. Nie widzą nas, ani nie słyszą. Choć!  Musimy uciekać!- Chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę ogromnych, złotych drzwi, które prowadziły na dwór. Na zewnątrz panowała ciemność. Nasze oddechy zaczęły tworzyć białe obłoki w powietrzu, które było bardzo zimne aż kłuło w skórę. Zaczęliśmy biec w stronę czarnej, błyszczącej terenówki. Co chwila przewracałam się o jakiś wystający korzeń, ale chłopak zawsze złapał mnie w ostatniej chwili. On widział lepiej w niejasnościach ode mnie, więc nie miał problemu z potykaniem się. Wsiedliśmy do samochodu. Nagle znaleźliśmy się na pustej drodze, przy lesie.
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam, odwracając się w stronę kierowcy.
-W ludzkim wymiarze- odpowiedział przekręcając kluczyk w stacyjce i ruszając z miejsca z głośnym piskiem.
-Gdzie jedziemy?
-A, co? Gazetę piszesz?- uśmiechnął się ironicznie odwracając głowę w moją stronę.
-Patrz na drogę. A po za tym odpowiesz w końcu?- odpowiedziałam już wkurzona.
-Dobra, dobra tylko się nie wkurzaj, już nawet podrażnić się nie można. Jedziemy przed siebie. A po za tym mam podzielną uwagę. Mogę robić dwie rzeczy na raz, a nawet kilka, mała- już chciałam wszcząć kłótnie, aby nie mówił na mnie mała, ale zamknął mi usta soczystym pocałunkiem. Poczułam się, jak podczas naszego pierwszego pocałunku w dzień jego ucieczki. Po chwili oderwał się ode mnie. Zszokowana patrzyłam się na niego, myślałam, że będzie to trwało trochę dłużej.
-No, co się tak na mnie patrzysz? Jestem zmęczony wcieleniem w życie planu uratowania Cię- zaśmiałam się i dałam mu kuksańca w bok. Chris uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. On jest niemożliwy! Po chwili mina mi zrzedła.Moje szczęście rozpłynęło się w powietrzu, jakby go nigdy nie było. Straszne myśli napadły moją głowę.
-Coś się stało?- zapytał się marszcząc brwi.
-Wszyscy będą nas szukać. Kiedy mój ojciec dowie się, że jestem teraz z Tobą, to mnie zabije. Nie będę mogła nigdy zostać łowcą Twojej rasy. Będziemy się całą wieczność ukrywać. Ja nie chcę tak żyć!- zaczęłam coraz bardziej histeryzować i się popłakałam.- Po za tym Jennifer nie żyje. Wcześniej się nienawidziłyśmy, ale teraz… Ona powiedziała, że mnie kocha, a ja zrozumiałam, że nie była mi obojętna- Chris zatrzymał samochód i przytulił mnie do siebie.
-Szszsz. Twoja macocha jest teraz w lepszym świecie niż nasz, jest tam na pewno szczęśliwa. Wszystko się ułoży. Będziemy mogli żyć razem. Jeżeli chcesz- spojrzał się na mnie niepewnie.
-Myślisz, że Jennifer jest szczęśliwa?- chłopak pokiwał potakująco głową. Może faktycznie jest jej tam lepiej? Chłopak nieco mnie uspokoił, ale nie do końca. Postanowiłam dodać temat Jennifer do zakazanych. Po chwili wznowiłam wypowiedź.- Co do bycia razem. Chcę tego, tylko to będzie trudne do wykonania. Nasi ojcowie tego nie zaakceptują- zamknęłam oczy opierając się o Chrisa.
-Jeżeli zaakceptujesz to, że pewnie tam już nie wrócimy i nie będziesz mogła zostać łowcą, to pół drogi za nami. Co do naszych ojców, nigdy nas nie znajdą. Czy chcesz wrócić do domu? Zmyśliłabyś jakąś historię, o Twojej ucieczce i byłoby po sprawie- zaczął mnie głaskać po głowie.
-Mój dom jest teraz tam gdzie ty jesteś. Nie dam rady Cię teraz zostawić. Jesteś całym moim życiem. Tak, wiem gadam jak w jakimś tanim romansidle, ale tak jest. Po prostu Cię kocham- skradłam mu pocałunek. Uśmiechnął się do mnie szczerze. Jeszcze nigdy nie widziałam tego u niego. Zawsze był ironiczny.            Teraz się czułam jak w książce ,,Romeo i Julia”. Jest jakieś podobieństwo. Dwa skłócone rody. Niedozwolona miłość. Mam nadzieję, że nasza historia nie skończy się śmiercią, tylko happy andem…

Jakby ktoś nie wiedział:
Sztukateria- http://pl.wikipedia.org/wiki/Sztukateria, tłumaczenie 1 bliki- http://pl.wikipedia.org/wiki/Blik,
 Stiuki- http://pl.wikipedia.org/wiki/Stiuk, ornamenty- http://pl.wikipedia.org/wiki/Ornament_%28sztuka%29, iluzjonizm- http://pl.wikipedia.org/wiki/Iluzjonizm

I jak wrażenia? Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy w pisaniu.

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA! :)


                                                                                      

17 komentarzy:

  1. Jeju, tak. Nienawidzilam jennifer, ale jak zmarlaa to szkoda jej , thx ze to bylo zadedykowane dla mnie :* mam nadzieje ze 7 rozdzial bd o wiele wiele szybciej ., pzdr ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownieee <3 Uwielbiam tego bloga, pisz dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło zobaczyć następny rozdział :) Najpierw nowy szablon: podoba mi się bardzo, ale biała czcionka na czarnym tle powoduje, że po dłuższym czytaniu słowa się zlewają i oczy zaczynają boleć. Jednak mimo wszystko mi się podoba :) Kiedy Megan leżała na tym stosie już myślałam, że ją uśmiercisz, ale na szczęście pojawił się Chris - ten rycerz na białym koniu o którym tak rozmyślała :) Trochę szkoda Jennifer, ale chyba nie jest to największa strata dla Megan :) Jestem bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów i czekam na następny rozdział, który mam nadzieję pojawi się szybciej.
    Pozdrawiam
    wojna-elfow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Niop w końcu Chris wrócił i to w jakim stylu.
    Uwielbiam główną parę i mam nadzieję, że mimo przeciwieństw losu będą razem do końca. :D
    Szkoda mi trochę macochy Megan...
    Życzę Ci dużo weny i czekam na nn. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział! Szablom również! Kocham postać Megan (i nie tylko ze względu na imię) Jej sposób bycia mnie urzekł ;P
    PS; U mnie już ostatni rozdział 1 księgi ;D
    http://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest bardzo dobry, ale przyznam, że trochę wyszłaś z wprawy :D Widać nieraz powtórzenia, zły szyk zdania, albo literówki czy po prostu błędy ortograficzne. Jednak dawno nie pisałaś, więc jakoś przeboleję :D Dzięki za koment na moim blogu, chociaż wolałbym trochę dłuższy komentarz :D Świetna akcja z Crisem, jak wpada na środek sali i uwalnia bohaterkę. Gdybym nie przeczytał wcześniej komentarzy, tak jak robię to zazwyczaj to na pewno by mnie to zaskoczyło, a tak jedna z dziewczyn z "Wojny Elfów" zepsuła niespodziankę :/ Nie mam jej tego za złe oczywiście :D Ciekawa jest także końcówka, choć dialogi wyglądają na początku ich rozmowy nieco sztucznie. Dalej jest jednak znacznie lepiej. Widać trochę, że robiłaś to w pośpiechu, albo wyszłaś z wprawy. Mam też dwie prośby na koniec :D Czy mogłabyś napisać mi czy moje dialogi są sztuczne. Jeśli możesz to odpowiesz na moje pytanko na zapytaju? Jest tam niewielki spojler, ale nie martw się. Nie zdradza nic z fabuły. Z góry dzięki jak coś. http://zapytaj.onet.pl/Category/027,004/2,25169009,_Pomozecie_przy_wygladzie_pilne_.html
    http://wcieniuchwaly.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedziałam na Twoje pytanie na zapytaj. Co do tych dialogów nie będę oceniać, bo sama nie piszę dobrych, więc nie wiem.

      Usuń
  7. Boski rozdział! Cieszę się, że wróciłaś, bo czekałam na twój nowy rozdział :) Nareszcie Chris wrócił. Brakowało mi go :) Uh całe szczęście, że Megan żyje, bo już myślałam, że zginie. Fajnie, że Chris się pojawił <333 Bardzo szkoda mi Jennifer :c Jestem ciekawa, co będzie dalej. Masz piękny szablon! <3
    Mam nadzieję, że dodasz szybciej nowy rozdział! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do siebie NN!
      Damon-and-Elena-always-together.blog.onet.pl

      Usuń
  8. Ok, zacznijmy od takiej małej 'krytyki', a słodzić będziemy potem :)
    Używasz czasem złego wyrażenia, do złego słowa, np.
    "Z moich nadgarstków powoli sączyła się krew, pokrywając nią całe ubranie (...)"
    Tutaj to (dziwnie to zabrzmi) krew jest wykonawczą czynności. Więc druga część zdania powinna być bez słowa 'nią'.
    "Czarnowłosy mężczyzna, ubrany na ten sam kolor, co jego włosy (...)"
    Nie podoba mi się szyk tego zdania. Po pierwsze, wydaje mi się, że jak już jest się ubranym 'w' czerń, a nie 'na czerń' (chodzi mi tu o: "ubrany 'na' ten sam kolor)
    Po drugi, dwa razy w jednym zdaniu użyłaś słowa 'włosy'. To też nie najlepiej.
    "Po chwili wszedł król na taras widokowy i uciszył swój lud" Tu po prostu wydaje mi się, iż brzmiało by to lepiej gdybyś zmieniła szyk zdania na: 'Po chwili król wszedł na taras widokowy, aby uciszyć swój lud.'
    Nie podoba mi się też takie dopowiedzenie "Po chwili wznowiłam wypowiedź". Po prostu ją wznów, czytelnicy nie są głupi, zrozumieją :)

    A teraz słodzimy :)
    Masz wspaniały szablon. Naprawdę niesamowicie mi się podoba. Masz też niezwykle ciekawy, niepowtarzalny pomysł na tę powieść. Podoba mi się, z jaką łatwością przeskakujesz z jednej perspektywy do drugiej, to ważna umiejętność. Potrafisz też utrzymać czytelnika w niepewności i przerażeniu, by zaraz potem go uspokoić i pozwolić mu wreszcie odetchnąć po kilku minutach wstrzymywania akcji serca :)
    Ogólnie rzecz biorąc podoba mi się, będę wpadać, żeby poczytać, po krytykować (no muszę, no :)) i oczywiście, posłodzić. Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tą moją krytyką, bo chciałam Ci nią tylko pomóc. Możesz odwdzięczyć się tym samym :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    onlymydreamsss.blogspot.com
    wkazdymtkwidemon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Yeah! Jest Chris, jest impreza! Po prostu go uwiebiam, kocham i wgl.!<3 Rozdział wspaniały! Szkoda mi trochę tej Jennifer, choc nigdy jej nie lubiłam... naprawdę- SUPER!!! I jak uciekali, w samochodzie- awwwww<3 Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)
    Zapraszam do siebie :
    http://third-timee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam Cię! :)
    Nadrobiłam rozdziały, ale ten naprawdę wymiata! W pierwszym momencie myślałam, że uśmiercisz Jennifer! O_O Zaczęłam tak szybko czytać, aby zobaczyć, co będzie dalej, że straciłam połowę wątku i musiałam zacząć od początku. Nie polecam :P
    No, ale Chris... Ah! *o* Nie trzeba więcej słów...
    A Megan mi wcale i w ogóle nie szkoda! Dobrze, że nie żyje! :D BUahauhUHUAHahhahaha >:)

    Jeszcze informacyjnie: nominowałam Cię do Liebster Blog Award! ;D

    Więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://true-story-of-delena-2.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html

    Pozdrawiam gorąco i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na nowy rozdział
    http://delena-i-love-you.blogspot.com/
    Jennifer nie żyje...i dobrze nigdy jej nie lubiłam:) Chris jest...brak mi słów.
    Rozdział genialny,czekam na więcej:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajefajny rozdział dzięki, że wysyłasz mi info. na fb bo dzięki temu czekam i patrze czy piszesz ;DDD czekam na następny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  14. Postanowiłam przeczytać Twojego bloga od początku i nie żałuję! Jeden z lepszych, jakie czytałam! Zgadzam się z tymi wyżej: Ja też nie lubiłam Jennifer :D Będę zaglądać! Zapraszam również na hermionadracoocaleni.blogspot.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy