Siedziałam właśnie na nudnych zajęciach WOC, czyli wiedzy o cieniach. Na tych lekcjach omawiało się ich historię, wygląd i politykę, jeżeli można to tak nazwać.
- Dzisiaj odbędzie się
specjalna lekcja, która na pewno Wam się spodoba- powiedział pan Smith. Miał na sobie garnitur w żółtobrązową kratę i
beżowe, lakierowane noski. Jego siwe włosy i pęknięte na pół okulary, sklejone
taśmą klejącą, idealnie współgrały z jego garderobą. Według mnie był najgorzej ubieranym
nauczycielem w szkole. Nagle drzwi od naszej ogromnej sali otworzyły się.
Weszli przez nie dwaj trenerzy walki, w służbowych strojach, z którymi mięliśmy
czasami lekcje i cień. Wszyscy uczniowie zaczęli po cichu rozmawiać i
przyglądać się im bacznie.
Mężczyzna
ten był wysoki, umięśniony, przystojny, o czarnych oczach z czerwonymi
obwódkami i kruczoczarnymi włosami. Miał
związane ręce i pewnie przed nim chroniła nas jeszcze, magiczna zasłona. Obdarowywał
nas wszystkich wrogim spojrzeniem. Może to niedorzeczne, ale jak go zobaczyłam,
to zaczęłam mu współczuć, choć nie powinnam. Po chwili jednak pozbyłam się tego uczucia,
aby nie mieć później wyrzutów sumienia. Zawsze nas wychowywano, że nie powinno
się do nich żywić żadnych emocji, oprócz nienawiści.
Pierwszy raz zobaczyłam na żywo ten gatunek, na pewno, jak reszta klasy- Mówiłem, że dzisiejsza lekcja będzie ciekawa. Więc, może zacznijmy od tego, że cienie, jak i my są nieśmiertelne- pan Smith dalej prowadził swój monolog, a ja się wyłączyłam i pogrążyłam w rozmyślaniach. Ciekawe, kto wpuścił, taką groźną rasę do naszej szkoły? Od razu z tą myślą naszła mnie kolejna.To była pewnie moja macocha. Aż zagotowało się we mnie ze złości. Pewnie mój ojciec o niczym nie wie. Jak zwykle ona robi, co jej się zechce. Ok, jak by wzięła jakiegoś zwykłego, nic nieznaczącego cienia, przeżyłabym to, ale brać syna, króla monarchii tego gatunku, to już zdrowa przesada. Myśli, że, jak jest żoną mojego ojca, to może wszystko, to jej się myli. Mój tata był dyrektorem tej szkoły i najważniejszym z rady trójcy, więc podejmował różne ważne decyzje, ale kiedy się ożenił, dał jej też decydować, o takich sprawach. Czekałam jak na szpilkach, na przerwę, aby jej wygarnąć, to, co o niej myślę. Lekcja trwała dla mnie całe wieki. Myślałam, że nigdy się nie skończy. Upłynęły ostatnie minuty wykładu i rozległ się sygnał na przerwę. Wrzuciłam zeszyt, książkę, piórnik do mojej czarnej torby, przerzuciłam ją przez ramię i wybiegłam z sali lekcyjnej. Skierowałam się na najwyższe piętro budynku, do apartamentu mojego ojca i macochy. Mijałam różnych uczniów i metalowe, czarne szafki. Potrącałam ludzi, ale nawet nie miałam głowy, żeby ich przepraszać. Otworzyłam drzwi, tak, że uderzyły w ścianę z hukiem. Weszłam w głąb pokoju, gdzie ujrzałam wściekłą Jennifer, trzymającą lampkę wina.
Pierwszy raz zobaczyłam na żywo ten gatunek, na pewno, jak reszta klasy- Mówiłem, że dzisiejsza lekcja będzie ciekawa. Więc, może zacznijmy od tego, że cienie, jak i my są nieśmiertelne- pan Smith dalej prowadził swój monolog, a ja się wyłączyłam i pogrążyłam w rozmyślaniach. Ciekawe, kto wpuścił, taką groźną rasę do naszej szkoły? Od razu z tą myślą naszła mnie kolejna.To była pewnie moja macocha. Aż zagotowało się we mnie ze złości. Pewnie mój ojciec o niczym nie wie. Jak zwykle ona robi, co jej się zechce. Ok, jak by wzięła jakiegoś zwykłego, nic nieznaczącego cienia, przeżyłabym to, ale brać syna, króla monarchii tego gatunku, to już zdrowa przesada. Myśli, że, jak jest żoną mojego ojca, to może wszystko, to jej się myli. Mój tata był dyrektorem tej szkoły i najważniejszym z rady trójcy, więc podejmował różne ważne decyzje, ale kiedy się ożenił, dał jej też decydować, o takich sprawach. Czekałam jak na szpilkach, na przerwę, aby jej wygarnąć, to, co o niej myślę. Lekcja trwała dla mnie całe wieki. Myślałam, że nigdy się nie skończy. Upłynęły ostatnie minuty wykładu i rozległ się sygnał na przerwę. Wrzuciłam zeszyt, książkę, piórnik do mojej czarnej torby, przerzuciłam ją przez ramię i wybiegłam z sali lekcyjnej. Skierowałam się na najwyższe piętro budynku, do apartamentu mojego ojca i macochy. Mijałam różnych uczniów i metalowe, czarne szafki. Potrącałam ludzi, ale nawet nie miałam głowy, żeby ich przepraszać. Otworzyłam drzwi, tak, że uderzyły w ścianę z hukiem. Weszłam w głąb pokoju, gdzie ujrzałam wściekłą Jennifer, trzymającą lampkę wina.
-Megan, nikt Cię nie
nauczył, że się puka do drzwi?!- idealnie wyprostowane, blond włosy okalały jej
okrągłą twarz, a granatowe oczy wpatrywały się we mnie z nienawiścią. Miała na
sobie niebieską, elegancką, pofalowaną, sukienkę do ziemi, bez ramiączek i
srebrne wysokie szpilki.
-Jak mogłaś go wpuścić do
naszej szkoły! Chcesz, żeby kogoś zabił?! Mój ojciec w ogóle o tym wie?!- przeszłam kilka kroków i stanęłam z nią twarzą, w twarz. Zacisnęłam ręce, aby
jej nie uderzyć, ze złości. Pewnie by naskarżyła mojemu tacie i kazałaby mnie
wsadzić do więzienia, a później
świętowałaby wyrzucenie mnie stąd.
-Co tu się dzieje
dziewczyny?- do pokoju wszedł mój tata i zatrzymał się. Jego błękitne, jak
niebo oczy spojrzały na nas. Blond włosy mojego ojca były dzisiaj nażelowane,
pewnie Jennifer to sobie wymyśliła.
-Dobrze, że przyszedłeś
James. Twoja córka właśnie na mnie nakrzyczała- odłożyła kieliszek, podeszła do niego i obięła
go ramionami, za szyję. Prawie zwymiotowałam, jak zobaczyłam, jak udaje
niewiniątko, a naprawdę jest wcielonym diabłem.
-Tato czy ty wiesz, kogo
ona wpuściła do szkoły?!- krzyknęłam na całe mieszkanie, aż ściany się
zatrzęsły.
-Tak, wiem kochanie. Uważam, że to dobry sposób, aby rozwijać
waszą wiedzę, o cieniach. Teraz król tej rasy nie waży się rozpocząć w tej
chwili wojny, bo mamy jego syna. Same dobre korzyści z tego płyną – mój tata
przytulił jednym ramieniem do siebie moją macochę, a ja założyłam rękę na rękę
i spojrzałam na niego.
-Ona Ci tak powiedziała?
To jakieś bzdury są! Pewnie teraz coś knuje!
To oszustka! Nie zgadzam się, aby on tu przebywał!– posłałam wrogie spojrzenie
mojej matce przyrodniej, która się uśmiechała złośliwie, tak, aby on nie
widział.
-Megan nie pozwalam Ci
się tak, odnosić się do twojej matki- ojciec spojrzał na mnie surowo i z
naganą.
-To nie jest moja matka!
Moja mama już nie żyje!- oczy mi się zaszkliły, ale zatrzymałam łzy. Nie będę
płakać, w jej obecności.
-Megan, ona odeszła i już
nie wróci, ale na zawsze pozostanie w naszych sercach- podszedł do mnie i
przytulił- Chciałem, żebyś stała na straży, razem z wojownikiem i pilnowała
cienia, ale jak się tak odnosisz to nie wiem, czy Ci pozwolę- wyszeptał do
mnie i mocniej obiął. Zmienił temat jak
zwykle, kiedy rozmawialiśmy o mojej rodzicielce Elizabeth. Była ona
przeciwieństwem, teraźniejszej żony taty. Była dobra, troskliwa, empatyczna,
nie taka jak Jennifer, złośliwa, wredna i zależało jej tylko na pieniądzach.
Oczywiście przy ojcu była inna i udawała aniołka, a on jej wierzył. Ale postanowiłam nie psuć ich związku, skoro
on był szczęśliwy.
-Co?- nie mogłam w to
uwierzyć. Mogłam już zacząć szkolić się w kierunku łowcy. Na pewno miałabym
lepiej w tej branży, dzięki temu, małemu stażowi. Mama zawsze dopingowała mnie
w tym kierunku. Musiałam to szybko naprawić, choćby dla niej- Tato obiecuję,
że będę dobrze pilnowała jego celi. Proszę- zrobiłam oczy niczym kot, ze
Shreka i wydęłam wargi.
-Dobrze, masz jeden dzień
na próbę. Zaczynasz dzisiaj od dwudziestej, a kończysz o północy. Mam nadzieję,
że nie zaszkodzi Ci to w nauce- Jennifer zrzedła mina i wstąpiła na nią
wcześniejsza złość. Miała za złe, że jednak mi się udało przekonać tatę, bo
wiedziała, że dla mnie jest to ważne. Wzięła kieliszek wina, z barku i wypiła
go jednym haustem.
-Nie, nie musisz się martwić tatusiu, moje oceny się
nie pogorszą- pocałowałam go w policzek na pożegnanie, a Jennifer obdarowałam
chłodnym spojrzeniem i wyszłam. Skierowałam chód w stronę sali dwa tysiące
dziewięćdziesiąt dziewięć. Korytarz powoli pustoszał, bo uczniowie szli
niechętnie, na lekcje. Przeszłam kilka zakrętów, ominęłam automaty ze
słodyczami i znalazłam się pod salą, gdzie odbywały się moje i mojej klasy
zajęcia. Teraz była geografia. Omawialiśmy dziś krainę cieni: Shadost i naszą:
Malight. Zapukałam do drzwi, przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na swoim
miejscu. Zapraszam do komentowania. :)
Ciekawe, czekam na dalszą część. :)
OdpowiedzUsuńWitam! ;D
OdpowiedzUsuńW końcu dodałaś rozdział i jestem zachwycona! No... Jest kilka drobnych błędów, ale z biegiem czasu będziesz pisać coraz lepiej ;)
Bardzo ładnie opisujesz. Naprawdę. Mogę sobie wszystko wyobrazić i nie muszę się jakoś strasznie wysilać. Dobra robota! :)
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział, bo blog zapowiada się obiecująco.
Koło 20-21 dodam nową notkę, więc też serdecznie zapraszam ;D
Kikuś . z bloga:
http://true-story-of-delena.blogspot.com/
Bardzo się cieszę że dodałaś nowy rozdział:) Bardzo lubię twoje opisy,są świetne. Nie lubię Jennifer(chyba jak każdy):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przepraszam za taki chaotyczny komentarz;D
hej na moim blogu notka :)
OdpowiedzUsuńZmieniłam wygląd :)
Byłabym wdzięczna za komentarz :*
http://caroline-and-klaus-ever.blogspot.com/
Ta... ja też nie lubie jennifer xd :D czekam na dalszą część bo w dalszym ciągu nie dowiedziałam się czemu Megan nie mogła zostać łowcą cieni xd
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie już po pierwszym rozdziale. Ciekawie piszesz i czekam na więcej. No i jesteś moją imienniczką ;p
OdpowiedzUsuń;*
Zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie czytam o magach itp.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nawet mi się podobało. :D
Zobaczę jak będzie dalej.
________
Zapraszam na mojego bloga.
http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
Fajny blog, ciekawie się go czyta :-) Fajnie piszesz :-)
OdpowiedzUsuń