Była godzina za dwadzieścia ósma. Stałam przed lustrem i kończyłam robić swój ciemny makijaż. Miałam na sobie czarne rurki, szary sweter z sowom i grafitowe botki na platformie. Spakowałam do mojej listonoszki: szkicownik, garść ołówków, węgiel i gumkę chlebową, jak i zwykłą. Kochałam rysować, najbardziej portrety. Robiłam to odkąd pamiętam. Kiedy zaczynałam malować, to odrywałam się od rzeczywistość i mogłam zapomnieć, o problemach dnia codziennego. Czyli o mojej macosze i jej pomysłach.
Mój pokój był cały w odcieniach fioletu i czerni. Naprzeciwko drzwi wejściowych było duże okno i piękne widoki, na mroczny las. Po prawej stronie znajdowała się biblioteczka, z różnymi książkami i biurko, a po lewej stronie ogromne łóżko, moje obrazy, drzwi do łazienki i sztaluga z płótnem.
Spojrzałam
na zegarek w telefonie. Cholera, była już za pięć ósma. Zarzuciłam torbę na
ramię, wybiegłam z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyłam w kierunku lochów. Pochodnie na ścianach i księżyc w pełni za oknami dawał posępny i
groźny klimat temu miejscu, aż dostałam gęsiej skórki, ze strachu. Minęłam
ostatni zakręt i zaczęłam schodzić po schodach. Kiedy weszłam na korytarz
usłyszałam rozmowę, a raczej kłótnię. Skupiłam się i usłyszałam głos należący
do kobiety, który później okazał się mojej macochy. Co ona tutaj robi?! Czy ona zawsze musi mnie denerwować?! Nie
pamiętam dnia, w którym mnie nie wkurzyła. Skierowałam się biegiem w stronę
odgłosu awantury. Okazało się, że moja macocha kłóciła się z Matem, o to, że zgubił
jej bransoletkę, cień natomiast za niewidzialną barierą, patrzył się na nich z
rozbawieniem. Hahahah. Nie mogę, ale ona jest rozpieszczona. Każe pilnować
swoich rzeczy strażnikom.
-Co ty tutaj robisz
Jennifer?!- krzyknęłam na nią i założyłam rękę na rękę. Spojrzała się na mnie
ze zmieszaniem, które w ciągu sekundy ustąpiło. Uśmiechnęła się ironicznie i
podeszła do mnie, tak, że niemal stykałyśmy się nosami.
-Nic słoneczko, życzę Ci
miłej służby- uśmiechnęła się promiennie, a w drodze do wyjścia poklepała mnie
po ramieniu. Boże, jak ja tej kobiety nienawidzę! Nie znałam nigdy takiej osoby, która, aż tak
doprowadzała mnie do szału.
- Megan, mogłabyś sama go dziś przypilnować?- zwrócił
się do mnie strażnik, kiedy ucichł stukot obcasów mojej macochy.
-Nie jestem dzieckiem,
nie potrzebuję niańki- cień uśmiechnął się do nas pogardliwie i oparł się o
ścianę.
-Ciebie się nikt o zdanie
nie pyta- odpyskowałam mu.- To czasem
nie jest nielegalne? Zostawić mnie tu samą?- spytałam się Mata. Był on jedynym
strażnikiem, z którym mówiłam na ,,t’’.
-Nikt nie musi się o tym
dowiedzieć- uśmiechnął się do mnie. Mat był znany z tego, że nie wypełniał
dobrze swoich obowiązków i cały czas imprezował. Zastanawiające, co on jeszcze robi
w tej szkole? Powinien już dawno wylecieć stąd, na zawsze. Przynajmniej nie
powinien pełnić żadnej służby. Dobra, co tam, zgodzę się. W końcu więzień nic
mi nie zrobi, bo jego cela jest zasłonięta specjalną, niewidzialna, barierą,
przez którą nie może przejść.
-Ok, idź- powiedziałam ze
znużeniem.
-Dziękuję, będę Twoim dłużnikiem-
spojrzał się na mnie i wyszedł.
-Wisisz mi przysługę Mat!-
krzyknęłam za nim.
-To, co? Robimy jakąś
imprezę Megan?- cień uśmiechnął się do mnie zalotnie i uniósł jedną brew. Prychnęłam
na jego słowa.
-W twoich snach morderco-
spojrzałam na niego z pobłażaniem i usiadłam w ramie wejścia, do jego lochu.
Wyjęłam z mojej torby szkicownik i ołówki. Zaczęłam rysować bliżej mi nieokreśloną
twarz.
-Lubię takie
nieprzystępne dziewczyny, wiedz, że i tak Ci nie odpuszczę- spojrzał na mnie
swoim przeszywającym spojrzeniem. Jego głos pieścił moje uszy, aż miałam ochotę
słuchać go, do końca mojego życia. A, oczy miał czarne jak otchłań, która potrafi Cię przejrzeć i nigdy nie ma końca. Boże, co ty wygadujesz?! Ogarnij
się Megan. Super, jeszcze mówię sama do siebie. Zachowuję się jak jakaś
wariatka!- Dobra zacznijmy od początku, mam na imię Christopher, ale mów na
mnie Chris- wyciągnął w moją stronę rękę.
-Aż taką idiotką nie
jestem. Podam Ci rękę, a ty mnie wciągniesz do swojej celi i zabijesz-
powiedziałam przesłodzonym tonem i uśmiechnęłam się promiennie.
-Chciałem być po prostu
dżentelmenem, ale jak nie, to nie- usiadł obok mnie, po drugiej stronie
bariery. Przyglądał się mojej ręce,
jeżdżącej po kartce papieru, przez dobrą godzinę, ale starałam się nie zwracać
na to uwagi.- Ładnie rysujesz. Też kiedyś malowałem.
-Czemu dalej tego nie
robisz?- spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Prychnął.
-Starzy się czepiali, gadali,
że powinienem zajmować się polityką państwa, a nie bazgroleniem- wywrócił
oczami.-Widzę, że sama wiesz coś, o kłótniach z rodzicami- spojrzał na mnie, z
zaintrygowaniem.
-Moja mama nie żyje, to
była moja macocha- w ostatni wyraz włożyłam tyle jadu, ile umiałam. Coraz mocniej
zaczęłam przyciskać ołówek do kartki. Chris przekrzywił głowę i zmrużył oczy. Usłyszałam
głośne kroki. Mężczyzna odsunął się ode mnie i poszedł na drugi koniec
pomieszczenia. Kogo tu znowu niesie? Na pewno nie Jennifer, byłoby wtedy
słychać stukot obcasów.
-Już północ, możesz zejść
z warty. Widzę, że Mat sobie poszedł. Cóż złoże na niego następną skargę-
powiedział strażnik, który przyszedł, aby mnie zmienić. Pozbierałam swoje
rzeczy, wyminęłam trenera walki i wyszłam. Cień nie wydawał się taki zły i bezwzględny,
jak go wszyscy malują. Chociaż nie powinnam tak myśleć. Inaczej mnie wychowywali.
Ale, może naprawdę jest inny? Może został tak wychowany, że nie umie okazywać
dobrych uczuć, względem innych? Może w środku zamiast kamienia, bije prawdziwe serce?
Może się łudzę, albo mam racje. Tego w tej chwili nie wiedziałam. Myślałam o
tym całą drogę powrotną.
Weszłam do mojego pokoju rzuciłam torbę na ziemię i poszłam prosto pod
prysznic. Kiedy skończyłam kąpiel ubrałam się w moją czarną piżamę i położyłam
się do łóżka, nie gasząc światła. Zaczęłam czytać książkę, nie mogąc się na
niej w ogóle skupić. Nigdy nie mogłam spać w nocy. Zazwyczaj wtedy szłam coś
zjeść, napić się, czytałam książki i rysowałam. Po dłuższej chwili
zrezygnowałam z mojego zajęcia i zgasiłam światło. Pytania do dzisiejszej
rozmowy z Chrisem cały czas kotłowały się mojej w głowie. W końcu po godzinie,
może dwóch, odpłynęłam do krainy marzeń.
Przepraszam, że musieliście czekać tak długo, na nowy rozdział. Musiałam poprawiać oceny. Teraz będę częściej dodawać rozdziały. Dziękuję wszystkim, za komentarze.
Zapraszam do komentowania! :)
Coraz lepiej i lepiej ! Ja sama próbowałam pisać książkę ale skończyło sie na jednym rozdziale bo mi się nie chciało :) Gratuluję motywacji ! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńW następną sobotę, albo piątek. A, czemu się pytasz?
UsuńDaj w czwartek!!
UsuńPostaram się, na czwartek. :)
UsuńBardzo ciekawy rozdział:)Czekam na następny rozdział:)
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
http://delena-i-love-you.blogspot.com/
Oh! Coś czuję, że szykuje się romaaans <3 Chris pewnie okaże się tym dobrym Cieniem, mam rację? :D
OdpowiedzUsuńTą macochę możesz uśmiercić, bo nie mogę jej znieść -__- Irytuje mnie strasznie, więc przy najbliższej okazji coś jej zrób, nie wiem, uszkodź, złam rękę, nogę, kark? Coś, żeby Megan się ucieszyła ^^
Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do siebie na kolejny rozdział,
http://true-story-of-delena.blogspot.com/
Bardzo ciekawie piszesz. Co do błędów to znalazłam tylko ze dwa powtórzenia i pisze się " z sową" a nie "z sowom" tak jak by co :) Ale piszesz bardzo fajnie, masz dobre opisy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://wojna-elfow.blogspot.com/
Fany blog :-) Bardzo ciekawie piszesz . Opowiadanie mi się podoba . Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńhttp://pink-life-my-life.blogspot.com/
Rozdział bardzo ciekawy. Lubię Twoje opisy. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci weny i czekam na next.
U mnie nowy rozdział.
http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
Boskie! Mam chętkę na jakiś romansik :3 rozdział świetny, fajne opisy, dobry tekst, akcja - czego chcieć więcej?! Wymiatasz kochanie ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Hej. Zostałaś nominowana do Libster Award Blog. Więcej informacji u mnie: http://opowiadanienike.blogspot.com/p/czesc-wszystkim-zostaam-nominowana-do.html
OdpowiedzUsuń